Torravieja 2018, żeglarskie ferie

Zimowe ferie 2018 spędziłem z grupą zawodników SSW MOS Iława w Torravieja, w Hiszpanii. Ala, Iga, Janek, Julek, Wiktor, Kuba, Patryk, Maciek zdecydowali się na wyjazd na trening i regaty.

 

Początek, treningi

Pierwsza część obozu to treningi. Korzystaliśmy z łódek Piotra Kuczysa, doskonały pomysł z wywiezieniem sprzętu na ciepłe wody. Ja już zapomniałem o 2700 km podróży za kierownicą busa, z przyczepą. Teraz fru i jesteśmy na miejscu, cóż za wygoda!

Zajmowaliśmy jeden duży apartament. Rytm dnia stały: 8.30 rozruch (słońce późno wstaje), śniadanie i na wodę. Trening techniki, rozpływanie, a potem wspólne wyścigi z innymi grupami, czasem do 50 łódek. Warunki super, ciepło, wiatr prawie zawsze. Pięć dni, 25 godzin na wodzie.

 

Czwartek, 25.01

Dzisiaj był dzień lekkiego rozprężenia. Najpierw długo trwające zgłoszenia, brr, w Polsce 10x szybciej.
Potem dwie godziny na wodzie.
I na koniec dnia spacer po Torravieja, w końcu trzeba zobaczyć, gdzie się było.
A od jutra regaty. Mamy nadzieję, że jutro da się popływać, chociaż prognozy nie są optymistyczne, ma bardzo dużo wiać.

 

Piątek, 26.01

Kolejne parę godzin stresu za mną. Chociaż od razu na początku muszę podziękować zawodnikom za dyscyplinę, która oszczędziła wiele siwych włosów na mojej głowie. Chyba z polskich trenerów przeżyłem najmniej stresu: zawsze byli tam, gdzie się umówiliśmy.
Miało wiać i wiało. Mieliśmy nie wypłynąć, ale wypłynęliśmy. Grupa B na pontonie (wahałem się nad Jankiem, ale na szczęście nie zaszalałem).
To co się działo chyba (na 100%) przerosło SG. W radiu było słychać: 24 węzły, u mnie 18 m/s (ok. 36 węzłów). Tylko część zawodników płynie, reszta walczy. Najlepiej widać to po wynikach: tylko 62 ukończyło wyścig – startuje 390. Totalne szaleństwo na trasie: godzina ustawiania, dryfuje start. Meta w ciągłym dryfie. Grupa żółta (1) miała 800 m drugiej halsówki, grupa czerwona (3) z dwa kilometry (dryfowała bramka).
Nasi przeszli chrzest w takich warunkach. Wiktor, Kuba, Patryk przepłynęli trasę, Idzie nie dużo zabrakło, Julek walczył.
Bardzo szkoda mi Wiktora. Widziałem, jak wpływa na metę 2,3 pozycje za Mikołajem Merklerem, a ma zapisane DNF. Pisaliśmy protest, niestety nie został uznany.
I mamy jeszcze w grupie bohatera: Patryk pomógł wydostać się spod żagla lekko opitemu wodą Jasiowi z Gdyni. Brawo.

 

Sobota, 27.01

Trener znalazł resztkę sił i postanowił napisać.
Byliśmy dzisiaj ponad 6 godzin na wodzie, przede wszystkim ze względu na kiepską pracę komisji. Akwen jest trudny, zmienny wiatr nie ułatwia pracy, ale myślę, że można było lepiej to wszystko zorganizować. Wydłużanie na siłę trasy, mała mobilność na starcie.
Warunki dla każdego, wiatr od 3 do 7 m/s.
Moi zawodnicy przede wszystkim mają problem na starcie, za dużo łódek to już jest problem, mało miejsca jeszcze większy. Jest nad czym pracować.
Dobrze Wiktor, pomimo fatalnego ostatniego startu, ale obserwacja i trochę fartu przydało się. Jest złota grupa, mogło być lepiej, gdyby nie pierwszy wyścig.

W grupie srebrnej Furmanio, Kuba, Jasiu, Iga, zasłużenie, chociaż pewnie jakiś niedosyt pozostał, prawda?

I grupa brązowa: Ala za słabe starty, Julek nie do końca skoncentrowany, za długie wyścigi i za duży obszar do ogarnięcia. Maciek starty, starty, starty…

Po obiedzie była jeszcze parada, tombola i już od 21.15 zdrowy sen.

 

Niedziela, 28.01

Regaty zakończone. Wyniki nie są tak ważne, jak Wasze dzieciaki. Na początku dużo strachu. Zostawiłem na brzegu grupę B, komisja i mili ludzie nakręcali spiralę strachu: moi zawodnicy z piętra klubu dzięki temu widzieli potężne, załamujące się fale i wiatr zrywający z nich tumany wody. Tumany…
Rzeczywistość była inna. Fale rzeczywiście potężne, ale wiatru przez większość spędzonego na wodzie czasu 7 m/s. Tylko w ostatnim wyścigu, gdy pozostała tylko grupa złota trochę więcej.
Wyniki pozostawmy na boku: to były pierwsze godziny na wodzie przy tak ekstremalnych warunkach: piątek za dużo wiatru, sobota ok, niedziela coś nowego, czego iławianie nie mają na co dzień.
A jutro powtórzymy te warunki na treningu, nie ma lekko.
Duża fala się spodobała, chorobę morską można przezwyciężyć. A praca nad startami? Była walka, były też bfd! Gdzie drwa rąbią, wióry lecą, na szczęście.
Brawo dzieciaki!
Drugi w regatach Maxim, trenujący z YKP Gdynia (mama Polka). Czwarta z dziewcząt Iławianka Pola Dzik. Gratulacje! Z naszych zawodników najlepszy Wiktor Robaczewski. Brawo!

Nie chcę oceniać pracy komisji. I liczenia wyników. I naszych nerwów.

Poniedziałek, 29.01 dla niektórych najlepszy trening w życiu

Ostatni dzień treningów. Na początku turkusowe morze. Super warunki. Odwiedził nas i asystował Bartek Kwiek na swoim latającym bolidzie, motorówką nie dogonisz.
A na koniec dnia kolejne kolory: Laguna Rosa, niestety, nie spotkaliśmy flamingów.